Mimo zwiększonych ruchów w segmencie smart watchy (które częściowo przejmują rolę gadżetów fitness), wciąć powstają trackery dla sportowców o jeszcze większych możliwościach, stając się wirtualnymi trenerami podczas ćwiczeń. Głównym problemem tych mierników wyposażonych w czujniki i sensory jest to, że powstają przeważnie jedynie w formie naręcznych bransoletek. Czasem jednak spotykamy edycje dla wąskich grup sportowców chcących odczytywać aktywność konkretnych dyscyplin (np. tych angażujących bardziej nogi). Takim wariantem jest Flyfit na nogę. Najlepszym rozwiązaniem byłby jednak pomiar w dowolnym miejscu, stając się bardziej uniwersalnym trackerem fitness. Właśnie z takiego założenia wyszli konstruktorzy Moov – modułu do ubrania w różnych miejscach na ciele: ręce, dłoni, łydce, kostce, czy stopie.

Dodatkowo większość czujników skupia się na podstawach i nie monitoruje zbyt konkretnych aktywności. Na szczęście stale się to zmienia na lepsze. Moov to model chcący trochę zwiększyć odczyty i dostarczyć ciekawszych jakościowo analiz. Wariant ten ma przy okazji być niedrogi (120 dolarów) i oczywiście przesyłać bezprzewodowo dane na smartfon i specjalna aplikację. Główny cel pozostaje ten sam, czyli pomoc w treningu i poprawa osiągów lub wyznaczanie coraz wyższych poprzeczek dla naszego organizmu. Chodzi o utrzymywanie formy z wykorzystaniem wirtualnego, personalnego trenera. Projekt ma pojawić się na sklepowych półkach latem tego roku i na razie być kompatybilny jedynie z iPhonem 4S lub wyższym (z uwagi na wykorzystanie modułu Bluetooth 4.0). Także iPad będzie przydatny w trakcie pozycji w jodze.

Dzięki możliwości ubrania sensorów w wielu różnych miejscach na ciele, Moov będzie potrafiło zebrać dokładniejsze dane dla konkretnych ćwiczeń i treningów. Umieszczenie na nadgarstku zliczy ruchy pięściarskie, wymachy i inne aktywności związane z wykorzystaniem dłoni (np. Golf). Moov możemy też zaczepić na bucie, pasku, nadgarstku, nawet przy pedale rowerowym. Dyscypliny takie jak biegi, pływanie, boks, różnorodny trening na siłowni, joga – to niektóre z zaplanowanych przez aplikację sposobów mierzenia ruchu. Niektóre mają być dostępne na starcie, a inne dodawane z kolejnymi aktualizacjami. Niektórzy nazywają gadżety tego typu kolejna generacją ubieralnych technologii, można się z tym zgodzić. Warto jednak dodać, że to nie pierwszy i nie jedyny przedstawiciel tej grupy urządzeń.

Wewnątrz niewielkiego modułu w kształcie dysku znajdziemy 9 osiowy sensor badający ruch oraz wsparcie software’owych algorytmów mierzące dokładne punkty w przestrzeni. W ten sposób możliwe staje się wykorzystanie sugestii i porad płynących jako odpowiedzi z aplikacji, gdy źle stawiamy kroki lub źle się poruszamy. Wskazówki maja dotyczyć wsparcia dla wszystkich wymienionych wyżej dyscyplin, więc otrzymamy podpowiedź zarówno jak poprawnie stawiać kroki podczas biegu, ale jak ułożyć ciało przy podnoszeniu ciężarów dla poszczególnych partii mięśni. Te mają płynąć do nas w formie dźwiękowych porad w czasie rzeczywistym. Sensory dobrze uszczelniono, więc możemy się z bransoletką zanurzyć i w trakcie pływania także zliczyć baseny lub dać odpowiedź na pytanie czy odpowiednio używamy pracy nóg.

Wsparcie tego typu to nie tylko poprawa techniki, ale też ostrzeżenia przez przeciążeniami, mogącymi prowadzić do poważnych kontuzji. Oczywiście nie zabraknie tego z czego zasłynęły ubieralne gadżety fintess – systemu motywacji i wyznaczania celów do osiągnięcia. Danymi można się dzielić, przeglądać dziennik progresów (lub spadków formy) i starać się utrzymywać w ten sposób formę organizmu. Obecnie trwa kampania crowdfundingowa, gdzie urządzenie stara się zainteresować klientów. Aby tego dokonać, pierwsi wspierający mogą liczyć na zniżki umożliwiające im zakup w cenie 59 dolarów za sztukę. Wsparcie Androida jest planowane na jesień 2014.

źródło: Moov.cc